Opowieść o Rybaku
Japońska klasyczna bajka, podobna do historii o złotej rybce.
Treść[edytuj | edytuj kod]
Dawno, dawno temu żył nad morzem bardzo dobry rybak. Nazywał się Urashima-taro. Mieszkał ze swoją starą matką. Bardzo troszczył się o nią i codziennie dawał jej na obiad świeże ryby, które złowił. Pewnego ranka rybak wypłynął na ryby jak co dzień. Godziny mijały, a on nie złowił ani jednej, nawet maleńkiej rybki.
- Co się z nimi stało? To straszne, przecież moja mama na pewno czeka na ryby.
Co ja teraz zrobię – rzekł sam do siebie <Urashima>.
Wracając smutny do domu, spostrzegł na plaży dzieci bawiące się czymś. Zaciekawiony podszedł do nich. Okazało się, że bawią się żółwiem. Nawet nie bawiły się, a znęcały nad biednym małym zwierzątkiem, kopały go i biły kijem. Urashimie zrobiło się żal żółwia i krzyknął:
- Chłopcy nie róbcie tego! Zostawcie go w spokoju!
Niedobre dzieci odpowiedziały mu:
- Dlaczego nie? Chcemy go sprzedać w mieście, więc nie puścimy go.
- Dobrze, to ja kupię tego żółwia. Sprzedajcie mi go – zaproponował Urashima.
Tak, ale za co mógł go kupić? Przecież nie miał pieniędzy. Bez namysłu zdjął kimono i zapytał:
- Nie mam pieniędzy, ale mogę dać wam moje kimono za żółwia.
Chłopcy zastanawiali się chwilę, aż jeden z nich powiedział:
- Możemy wziąć twoje szmaciane kimono, lepsze to niż nic. Weź sobie tego żółwia.
Urashima podniósł delikatnie biedne zwierzę i zaniósł do morza.
- Nigdy nie przychodź już na plażę – Urashima pożegnał żółwia, a ten podziękował mu kłaniając się w wodzie.
Kiedy wrócił do domu, zastał matkę siedzącą przy pustym stole.
- Mamo, tak mi przykro. Nie złowiłem ani jednej ryby i jeszcze straciłem moje kimono, żeby uratować żółwia – rzekł smutny.
- Bardzo dobrze zrobiłeś, mój synku. Nie martw się, nie musimy przecież codziennie jeść ryb – matka pocieszała go.
Następnego dnia, wczesnym rankiem, Urashima znowu wypłynął na połów. Znowu nie mógł nic złowić, choć tak bardzo się starał. W końcu złowił małego żółwia. Wyjął go z sieci i wypuścił do morza. Łowił znowu i po chwili jeszcze raz złowił tego samego żółwia. Kiedy wyciągnął go z sieci, żółw przemówił kobiecym głosem:
- Urashimo, usiądź na moich plecach.
Urashima przestraszył się, rozejrzał się w koło, ale oprócz niego i żółwia nikogo nie było. Zapytał więc żółwia:
- Jak mogę usiąść na twoich małych plecach?
- Oczywiście, że możesz, spróbuj – poprosił żółw.
Urashima usiadł na żółwiu, a ten powiększył się nagle i popłynęli w głębiny morza. Urashimie było tak wygodnie na plecach żółwia, że zasnął w końcu. Kiedy się obudził, był w pięknym, dużym pałacu. Nie wiedział, jak się tam dostał. Siedział w cudownym, błyszczącym pokoju. Przed nim stała piękna królewna.
- Witam Cię Urashimo – powiedziała.
Urashima znał skądś ten głos, ale nie mógł sobie przypomnieć.
- Czy ty jesteś żółwiem? – zapytał.
- Tak, tym, którego uratowałeś – powiedziała królewna.
- Zawsze, kiedy wychodzę z mojego pałacu, przemieniam się w żółwia. Gdybyś wtedy nie uratował mnie, ci chłopcy by mnie zabili. Jestem Ci bardzo wdzięczna i chciałabym pokazać Ci moje królestwo. Zostań ze mną w pałacu na dłużej. A teraz chodź, zjemy obiad – mówiąc to, wzięła go za rękę i poprowadziła do jadalni. Urashima usiadł przy stole na którym czekało już mnóstwo potraw, których nigdy jeszcze nie kosztował. Jedząc te wspaniałości pomyślał sobie o mamie.Ach jak bym chciał, żeby i ona mogła jeść ze mną. Po obiedzie królewna zaproponowała mu, żeby się przespał trochę i zaprowadziła go do sypialni. Czekał tam już przygotowany wspaniały materac. Urashima był tak zmęczony, że kiedy tylko położył się na nim, od razu zasnął.
Od następnego dnia, królewna codziennie pokazywała mu różne cuda w morzu: ryby, których nigdy nie znał, wodę, której nigdy nie widział, skały, których nigdy nie spotkał. Królewna była tak miła, Urashima widział tyle ciekawych rzeczy, codziennie jadł wspaniałe potrawy. Nie czuł nawet, że czas wciąż mija. Tak szybko upłynęły 3 lata. Pewnego dnia Urashima powiedział królewnie:
- Nie mogę już zostać z tobą dłużej. Moja matka czeka na mnie i pewnie się martwi. Dziękuję ci za wszystko, było mi tu tak wspaniale, ale teraz muszę już wracać.
Po twarzy królewny popłynęły łzy, jak małe kryształki i powiedziała:
- Tak mi przykro, że chcesz odejść. Nie mogę cię zmusić, żebyś został. Czy mogę chociaż dać ci pamiątkę, żebyś nigdy o mnie nie zapomniał? – zapytała i dała mu piękne, pokryte laką pudełko o dwóch przegrodach. Kiedy wyszli z pałacu, królewna znowu przemieniła się w żółwia.
- Proszę, usiądź na mnie – powiedziała i zaniosła go na plażę. Urashima pobiegł w stronę domu, krzycząc z daleka:
- Mamo! Mamusiu! Wróciłem wreszcie!
Ale kiedy dobiegł w miejsce, gdzie był jego dom, zastał tam tylko słupy i resztki tego, co było kiedyś jego domem. Rozejrzał się dookoła i nie mógł poznać okolicy.
- Jakie to dziwne. Jak wszystko mogło się tak zmienić przez 3 lata – powiedział do siebie.
Urashima poszedł zapytać sąsiadów o mamę, o dom i o wszystko co się wydarzyło. Ale spotkał tylko ludzi, których nie znał. W końcu poszedł do świątyni, by spytać mnicha, co się stało. Ten na pewno będzie wszystko wiedział.
Mnich sprawdził stare księgi i powiedział:
- Tak, 300 lat temu żył w tej okolicy młody rybak ze swoją matką. Nazywał się Urashima-taro.
- Ależ Urashima to ja – rzekł zdziwiony rybak.
Mnich popatrzył na niego z politowaniem i powiedział:
- To niemożliwe, skoro w tej księdze jest napisane, że było to 300 lat temu. A ponadto na cmentarzu jest grób Urashimy.
Urashima pobiegł na cmentarz i rzeczywiście znalazł swój stary, zniszczony grób. Zrozumiał, że w ciągu roku w podmorskim pałacu, na ziemi mijało 100 lat.
- Mamo! Mamusiu! Przepraszam! – krzyczał i zaczął płakać.
Długo płakał, aż spojrzał na pudełko, które dostał od królewny. Otworzył pierwszą przegrodę, a z niej wydobył się biały dym. Otworzył drugą, a w niej było lustro. Popatrzył w nie i zobaczył starego człowieka z białą, długą brodą.